poniedziałek, 14 maja 2012

Znalezione w internecie

Zachęcam do przeczytania bardzo ciekawego i odważnego artykułu, który został zamieszczony na portalu „Onet.pl” 6. maja 2012 roku. Porusza on problematykę leczenia zespołów bólowych kręgosłupa w Niemczech, mówi o zawodności klasycznych metod terapii oraz o tym jak ból rzutuje na życie zawodowe oraz relacje z partnerem. Odpowiedzią Niemców na niepowodzenia w leczeniu bólu jest stworzenie nowej- multimodalnej- metody leczenia.
Według autora poniższego artykułu cieszy się ona dużą skutecznością. Jest to bodajże pierwsza koncepcja, w której uwzględnia się rolę psychogenności w powstawaniu dolegliwości odkręgosłupowych, mówi o holistycznym podejsciu do pacjenta, a także o tym, że zmiany (zwyrodnienie, dyskopatia) widoczne w badaniach obiektywnych (np. zdjęciu RTG) nie są przyczyną bólu, gdyż te same występują u osób nigdy nie skarżących się na jakiekolwiek dolegliwości. Wcześniej pisał już o tym Dawid.H. Newman w książce pt „Cień Hipokratesa”, teraz piszą o tym Niemcy. Miejmy nadzieję, że to dopiero początek.


Krzyż pański z krzyżem

Miliony ludzi przechodzi katusze z powodu chronicznego bólu kręgosłupa. Lekarze mogliby im skutecznie ulżyć w cierpieniu, gdyby byli lepiej wykształceni.

Cierpienie zaczyna się dość niewinnie. Uciążliwy ból pojawia się na przykład podczas siedzenia przed komputerem, gdzie często spędzamy troszkę za dużo czasu, a do tego w niewłaściwej pozycji. Bywa i tak, że pod koniec dnia spędzonego za biurkiem, schylamy się po długopis, który spadł na podłogę i nagle nasze ciało przeszywa dojmujący ból w okolicy lędźwiowej. Dwie trzecie Niemców przynajmniej raz w życiu doświadczyło ostrego łupania w krzyżu. Tego rodzaju dolegliwości nie są niczym niezwykłym i przeważnie szybko mijają. Jednak niekiedy ból powraca, staje się dotkliwszy i napawa nas lękiem: czy aby nie jest zwiastunem dłuższego cierpienia?

Bardzo często obawy tworzą samospełniającą się przepowiednię. Tymczasem nasz kręgosłup jest w całkiem dobrej kondycji. W przypadku milionów Niemców, utyskujących na dolegliwości kręgosłupa, ból ma różne przyczyny, ale w pewnym momencie osiąga taki punkt natężenia, że staje się samodzielną jednostką chorobową. Mięśnie karku nie są wcale usztywnione, ale mimo to odczuwamy głęboki dyskomfort. Ból jest dokuczliwy, uciążliwy i nie potrafimy go zwalczyć. Staje się naszym najwierniejszym towarzyszem - na całe miesiące, a nawet lata.

Specjalista leczenia bólu Wolfgang Koppert z Wyższej Szkoły Medycznej w Hanowerze specjalizuje się w pomocy pacjentom cierpiących na przewlekły ból bez wyraźnej przyczyny fizjologicznej. - Ludzie ci nie otrzymują pomocy lekarskiej albo są nadmiernie faszerowani lekami - utyskuje Wolfgang Koppert. - Nie dość, że pomoc jest niewłaściwa, to często przychodzi zbyt późno - dodaje. Lekarz jest przewodniczącym Niemieckiego Towarzystwa do Walki z Bólem i zamierza skłonić polityków do stworzenia efektywniejszego programu pomocy dla pacjentów z przewlekłym bólem. Szacuje się, że liczba tego rodzaju osób waha się w Niemczech od 12 do 18 milionów.
W chwili obecnej istnieje duża szansa na stworzenie właściwych ram dydaktycznych. Wreszcie po wieloletnich przepychankach medycyna bólu stanie się obowiązkowym przedmiotem wykładowym na studiach medycznych. (...) – Terapia leczenia bólu jest częścią wykładów wielu dyscyplin, jak ortopedia, czy neurologia. Jednak czas najwyższy, aby medycyna bólu stała się samodzielnym przedmiotem nauczania - postuluje Wolfgang Koppert. Często chroniczny ból nie jest symptomem  choroby, lecz sam w sobie jest jednostką chorobową. Niestety, wielu lekarzy nadal uważa bół za objaw rozwijającej się w organiźmie choroby. Wierzą, że dolegliwości znikną po wyleczeniu schorzenia. - Ból jest szeroko rozpowszechnionym fenomenem w medycynie - przyznaje ortopeda Hans-Raimund Casser z Moguncji, dyrektor Centrum Leczenia Bólu pod auspicjami Niemieckiego Czerwonego Krzyża. - Każdy lekarz twierdzi, że lecząc chorobę leczy ból i wie, jak należy postępować w tego rodzaju przypadkach.

Tymczasem tradycyjne metody są mało skuteczne w leczeniu bólu przewlekłego. W najlepszym przypadku lekarze odsyłają pacjentów do domu, twierdząc, że ból jest wymysłem fantazji i nic im nie dolega. W najgorszym przypadku przystępują do leczenia zdrowego kręgosłupa, a nawet decydują się na przeprowadzenie skomplikowanej operacji.
- Uważam, że  osiągniemy znaczący postęp, jeśli lekarze nauczą się rozpoznawać symptomy chronicznego bólu i odeślą pacjenta do specjalisty - mówi anestezjolog Andreas Kopf z berlińskiego szpitala Charité, kierujący jednym ze 150  centrów leczenia bólu w Niemczech. Lekarz i jego koledzy z około trzech tysięcy praktyk lekarskich leczenia bólu, zdają sobie sprawę, że osoby z przewlekłym bólem potrzebują terapii multimodalnej, czyli wielokierunkowego leczenia, dopasowanego do indywidualnego profilu pacjenta. Tymczasem zanim zostanie postawiona właściwa diagnoza, pacjenci wiele lat krążą od jednego specjalisty do drugiego. - W ten sposób u lekarzy i pacjentów narasta  frustracja - stwierdza ortopeda Raimund Casser. Lekarze bardzo często odczuwają awersję do pacjentów, opornych na ich metody leczenia, natomiast chorzy czują się wyizolowani i niezrozumiani.

Psychika odgrywa istotną rolę w terapii przewlekłego bólu. - Dzisiaj wiemy, że chroniczny ból nie jest wymysłem zaburzonej psychiki - podkreśla Raimund Casser. Długotrwały ból powoduje zmiany w systemie nerwowym, które z czasem się pogłębiają. - Nasz ośrodkowy układ nerwowy bardzo szybko się uczy i adaptuje do nowej sytuacji - zdolność fatalna w skutkach w przypadku bólu - wyjaśnia Gerhard Müller-Schwefe, przewodniczący Niemieckiego Stowarzyszenia Leczenia Bólu. Ośrodkowy układ nerwowy i rdzeń kręgowy zapamiętują bodźce bólowe, pojawiające się na przykład podczas niewłaściwej pozycji przed komputerem lub napiętych mięśni karku. Nasz układ nerowowy tworzy coś w rodzaju pamięci bólu, która daje o sobie znać nawet wówczas, jeśli znika bodziec wywołujący cierpienie. - Jeżeli dokucza nam lumbago myślimy, że wykonaliśmy jakiś niewłaściwy ruch - wyjaśnia Gerhard Müller-Schwefe. - Tymczasem gwałtowny ruch jest jedynie bodźcem wyzwalającym ból, gdyż cały czas prowadzimy siedzący tryb życia i mało się ruszamy.

 Pacjent cierpiący z powodu przewlekłego bólu powinien także być leczony przez psychoterapeutę, ponieważ, jak wyjaśnia Andreas Kopf ”ból jest czymś więcej niż tylko  pobudzeniem układu nerwowego”. Bardzo często cierpienie fizyczne idzie w parze z psychicznym. - Pacjent boi się przyszłości. Na dłuższą metę spotyka się z izolacją otoczenia, ponieważ dolegliwości wykluczają go z uczestnictwa w życiu towarzyskim. W najgorszym wypadku może stracić partnera życiowego bądź miejsce pracy - opowiada Andreas Kopf. A jakby tego wszystkiego było mało, pacjenci z chronicznym bólem są bardzo podatni na stres z powodu procesów biochemicznych zachodzących w ich organizmie.

Czasami jednak źródłem bólu przewlekłego są problemy psychiczne. Jeżeli człowiek cierpi przez dłuższy czas z powodu obojętności emocjonalnej partnera albo braku uznania w pracy, wówczas wystarczy jeden niefortunny ruch, np. gwałtowne podniesienie ciężkiej paczki, aby pojawił się dokuczliwy ból kręgosłupa. - To nie ból sprawia, że życie staje się nie do zniesienia, lecz życie zadaje nam ból nie do zniesienia - stwierdza filozoficznie Andreas Kopf. Lekarzowi  chodzi o to, że ból staje się samodzielną jednostką chorobową, jeśli trapią nas problemy zawodowe lub osobiste.

Ból jest złożonym zjawiskiem. Dlatego w ośrodkach leczenia bólu pracują specjaliści z różnych dziedzin medycyny. - Pacjenci z przewlekłym bólem wymagają kompleksowego podejścia, a nie wycinkowego spojrzenia na odcinek lędźwiowy kręgosłupa - wyjaśnia lekarz.

Czołowi eksperci bólu zdobyli swą wiedzę metodą prób i błędów. Jeszcze w połowie lat 80. lekarze zalecali leżenie plackiem co drugiemu pacjentowi z łupaniem w krzyżu. W międzyczasie okazało się, że kręgosłup nie lubi bezruchu. Za wszelką cenę trzeba skłonić chorego do aktywności fizycznej, ponieważ ze strachu przed bólem człowiek przybiera niezdrową postawę, z czasem się do niej przyzwyczaja  i tym samym wprawia w ruch błędne koło. - Odpowiednio dobrana terapia ruchowa może przynieść znaczącą ulgę - potwierdza Andreas Kopf. Natomiast Michael Pfingsten, przewodniczący Niemieckiego Towarzystwa Psychologicznego dodaje, że psycholodzy powinni pomóc pacjentowi w pokonaniu lęku przed aktywnością fizyczną: – Ważne, aby edukować pacjentów o tym, że ból kręgosłupa ma łagodny charakter. Praktycznie nigdy nie dochodzi do sparaliżowania aparatu ruchowego, przed czym drży większość chorych.

Jeżeli lekarz zdaje sobie sprawę z tego, że przewlekły ból jest wypadkową wielu czynników, wówczas nie szuka desperacko schorzenia fizycznego. - Dawniej lekarza uczono, że zanim rozpocznie leczenie, najpierw powinien zdiagnozować chorobę kryjącą się za bólem, gdyż w przeciwnym razie terapia zaciemni obraz choroby. Obecnie podstawowym obowiązkiem lekarza jest łagodzenie cierpienia - stwierdza Hans-Raimund Casser. Bardzo często prześwietlenie rentgenowskie, czy rezonans magnetyczny dostarczają błędnego obrazu przyczyny dolegliwości. - Na zdjęciach widać więcej szczegółów niż jest to naprawdę konieczne - argumentuje Michael Pfingsten. Nowoczesne urządzenia diagnostyczne pokazują zmiany zwyrodnieniowe związane z wiekiem, które często nie mają nic wspólnego z odczuwanymi dolegliwościami. - Zmiany widoczne na zdjęciach rentgenowskich znajdziemy także u osób, które nie skarżą się na żadne dolegliwości - wyjaśnia Pfingsten.

Dlatego badanie fizykalne jest ważniejsze od  prześwietlenia narządów i tkanek. W trakcie badania lekarz łatwo zdiagnozuje niewłaściwą pracę mięśni i więzadeł. Po obejrzeniu i opukaniu klatki piersiowej pacjenta przyjrzy się jego sposobowi chodzenia i skieruje na prześwietlenie, jeśli znajdzie fizyczną przyczynę dolegliwości. - U ponad 90 procent pacjentów z przewlekłym bólem nie stwierdza się żadnych uszkodzeń organicznych. Dlatego nie mają czego szukać na stole operacyjnym - podsumowuje Michael Pfingsten.

Mimo to pacjenci z chronicznym bólem bardzo często idą pod nóż chirurga. - Prawie 80 procent operacji kręgosłupa jest całkowicie zbędnych - podkreśla Hubertus Kayser, terapeuta bólu z Bremy i konsultant kas chorych. Wina leży  nie tylko po stronie lekarzy, ale także i pacjentów, wymuszających na lekarzach przeprowadzenie zabiegu chirurgicznego w nadziei na poprawę stanu zdrowia. Może dlatego w Niemczech przeprowadza się dwa razy więcej operacji kręgosłupa niż w Wielkiej Brytanii i trzy razy więcej niż we Francji. W efekcie chorzy czują się gorzej niż przed zabiegiem.

Kondycja medycyny bólu w Niemczech prowadzi do katastrofy w wymiarze ludzkim i ekonomicznym - stwierdza bez ogródek Gerhard Müller-Schwefe. Ból kręgosłupa powoduje nie tylko ogromne cierpienie, ale także i koszty w wysokości 50 mld euro rocznie. Tylko jedna czwarta tej sumy przypada na leczenie pacjentów, resztę stanowią wydatki na wcześniejsze emerytury i renty inwalidzkie.

Tymczasem w przekonaniu Gerharda Müllera-Schwefe sytuacja mogłaby wyglądać znacznie lepiej. Pokazuje to wyraźnie sukces  ”zintegrowanego programu terapeutycznego” wdrożonego przez niektóre kasy chorych. Otóż ubezpieczyciel proponuje pacjentowi leczenie multimodalne, jeśli spędził cztery tygodnie na zwolnieniu lekarskim z powodu bólu kręgosłupa. Terapia rozpoczyna się w centrum leczenia bólu po upływie pięciu dni od zadeklarowania chęci uczestnictwa w programie. Zajęcia trwają od czterech do ośmiu tygodni przez kilka godzin dziennie pod opieką terapeutów bólu, psychologów i fizjoterapeutów. - Jak pokazują statystyki aż 87 procent pacjentów wraca do pracy zawodowej. W przypadku osób nieuczestniczących w programie odsetek ten wynosi tylko 30 procent  - informuje Gerhard Müller-Schwefe. Lekarz nie potrafi zrozumieć, dlaczego więcej kas chorych nie wdrożyło nowatorskiego programu: – Ubezpieczyciele zaoszczędzą pokaźne środki finansowe i skuteczniej pomogą pacjentom, jeśli zburzą mur izolacji społecznej i przywrócą chorych do aktywnego życia.